Media 2012

pap.jpgMecz charytatywny gwiazd siatkówki i skoków

Przy stanie 18:15 w czwartym secie sędzia Mariusz Wlazły zakończył mecz gwiazd siatkówki i skoków narciarskich w ramach akcji "Siatkarze dla hospicjum". Była to piąta edycja akcji na rzecz Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci w Szczecinie.

Pięć lat temu akcję zbierania pieniędzy na hospicjum rozpoczęli siatkarze-amatorzy. Od trzech lat akcję wieńczą mecze gwiazd rokrocznie gromadzące coraz większą liczbę gwiazd sportu.

Zaczęło się od czołowych siatkarzy polskiej ekstraklasy. Rok temu do tego grona dołączyła kadra skoczków narciarskich, teraz jeszcze siatkarki. Sportowcy zawsze podkreślali, że wynik meczu nie ma znaczenia w kontekście celu, w jakim się spotykają na parkiecie. Tym razem dali temu dobitny przykład. Po trzech rozegranych setach drużyna "Zielonych", w składzie których grali m.in. Paweł Woicki, Daniel Pliński, Izabela Bełcik czy Kamil Stoch, prowadziła 2:1 z "Czarnymi" - m.in. Mariusz Wlazły, Marcin Wika, Maciej Kot czy Masza Liktoras.

W czwartej partii Czarni byli bliscy wyrównania, ale "poważna siatkówka" z każdym punktem coraz bardziej przeradzała się w zabawę kibiców i zawodników. Przy stanie 18:15 dla "Czarnych" na parkiecie było już ponad 30 osób i dwie piłki, które odbijali zawodnicy, kibice, sędziowie i obsługa. Zdezorientowany Wlazły, który od początku tego seta na słupku zastąpił główną sędzinę meczu, postanowił zakończyć zawody - przy aplauzie kibiców.

Wcześniej Wlazły z Wiką na parkiecie odtańczyli m.in "Deszczową piosenkę", a jedną z akcji "gwoździem" w parkiet rywali zakończył Stoch siedzący na barkach Plińskiego.

- Tak wysoko bywa się tylko na mamutach - np. w Planicy - śmiał się po meczu najlepszy polski skoczek.

Pliński na licytację na rzecz hospicjum przekazał swój srebrny medal Ligi Mistrzów. - To był spontan. Dzieci są najważniejsze. Nawet przez chwilę nie było mi żal tego medalu. Będę namawiał wszystkich siatkarzy, by zagrali w przyszłych edycjach tej akcji - powiedział.

- Daniel ma wielkie serducho. Podziwiam go za to, co zrobił - podkreślił pan Przemek, nabywca medalu.

Wlazły po raz pierwszy zagrał w szczecińskim meczu i świetnie się bawił z publicznością, a po spotkaniu ponad godzinę rozdawał autografy i fotografował się z fanami siatkówki. - Lubię uczestniczyć w takich meczach. Możemy wówczas pokazać, że sportowcy też są normalnymi ludźmi. Dzięki temu, że tu zagrałem mogłem dołożyć choć małą cegiełkę do hospicjum. To jest najważniejsze - powiedział atakujący Skry.

wyborcza.jpg

Kamil Stoch Zagrał w siatkówkę dla hospicjum

Nie wybryki kiboli, a świetna zabawa gwiazd siatkówki i skoków narciarskich z fanami sportu spowodowała przedwczesne zakończenie sobotniego meczu charytatywnego dla Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci.
Na tablicy był wynik 18:15 w trzecim secie, gdy sędzia postanowił zakończyć spotkanie. Grali bowiem wówczas już wszyscy z wszystkimi - siatkarze, siatkarki, skoczkowie, sędziowie, a nawet niektórzy kibice. Nad siatką fruwały dwie piłki, a zdezorientowany sędzia nie wiedział, która jest właściwa i komu zaliczać punkty. A sędzią głównym był wówczas Mariusz Wlazły - najlepszy polski atakujący ostatnich lat i gwiazda numer jeden meczu charytatywnego. To on wraz z Danielem Plińskim zmienił siatkarski mecz w prawdziwy show.

Praktycznie tylko dwa sety były zagrane "na poważnie", od trzeciego, gdy na boisko w miejsce siatkarzy pojawili się skoczkowie i siatkarki, z każdą akcją było więcej zabawy niż prawdziwego grania. Wypełnione po brzegi trybuny SDS co chwilę wybuchały śmiechem i brawami nagradzały poczucie humoru siatkarzy. Największy aplauz dostał bodaj Kamil Stoch, który ostro ściął piłkę na pole rywali, siedząc na barkach mierzącego 204 cm Plińskiego. - Tak wysoko to bywałem tylko na "mamutach" w Planicy czy Harrachovie - śmiał się najlepszy obecnie polski skoczek.
Pliński jeszcze przed meczem na licytację na rzecz hospicjum przekazał zdobyty kilka tygodni temu srebrny medal Ligi Mistrzów: - To był odruch. Nie żałowałem tego medalu nawet przez chwilę. Dzieciaki są najważniejsze - mówił po meczu.

Po imprezie organizatorzy z Fundacji Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci zaprosili na następny mecz gwiazd, już czwarty.

siatka.jpg

W Szczecinie były gwiazdy i mnóstwo siatkarskiej zabawy

W minioną sobotę hala Szczecińskiego Domu Sportu zajaśniała blaskiem gwiazd polskiej siatkówki i skoków narciarskich. Wszystko to za sprawą kolejnej już edycji Meczu Gwiazd "Siatkarze dla hospicjum". Była to trzecia tego typu impreza organizowana w tym mieście.

Akcja zbierania funduszy na rzecz Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci trwa już od pięciu lat, ale po raz trzeci zakończyła się siatkarskim Meczem Gwiazd, któremu towarzyszyły turniej amatorski i aukcje rozmaitych przedmiotów przekazanych przez uczestników wspomnianego meczu. Z roku na rok ranga tej imprezy jest coraz wyższa i przyciąga coraz większe osobistości. W sobotę szczecińscy kibice mogli zobaczyć m.in. Daniela Plińskiego, Marcina Wikę, Mariusza Wlazłego, Wojciecha Jurkiewicza, Piotra Lipińskiego, Pawła Woickiego, Marcina Nowaka, a także skoczków: Kamila Stocha, Dawida Kubackiego, Macieja Kota, Piotra Żyłę i trenera Łukasza Kruczka. Po raz pierwszy pojawiły się także siatkarki: Izabela Bełcik, Anita Kwiatkowska, Dorota Ściurka, Małgorzata Lis, Magdalena Sadowska czy Sylwia Pycia.

Całe spotkanie bardziej przypominało zabawę siatkówką niż poważny mecz, chociaż kilka akcji na wysokim poziomie zostało zaprezentowanych. W pierwszych dwóch setach na boisku przebywali panowie, a w dwóch kolejnych, po obniżeniu siatki, parkiet opanowały siatkarki i skoczkowie. - Chodziło o to, żeby pokazać troszeczkę dobrej siatkówki, ale przede wszystkim zabawy. Chcieliśmy, aby kibice, którzy zgromadzili się w hali, nie tylko na poważnie wzięli siatkówkę, ale także, aby się śmiali - powiedziała Dorota Ściurka, a jej słowa potwierdził Daniel Pliński. - Chcieliśmy się dobrze pobawić, rozbawić kibiców. Myślę, że nam się to udało. Było troszkę poważnej gry, ale także dużo humoru - powiedział. - Widać, że publiczność tutaj jest spragniona siatkówki na wysokim poziomie i myślę, że niedługo dojdzie do takiej sytuacji - dodał Paweł Woicki. Przeważały jednak elementy zabawy. Uczestnicy popisywali się niekonwencjonalnymi zagraniami, jak np. atakowanie głową czy zbijanie piłki, siedząc na barkach współuczestnika (konkretnie Kamil Stoch siedzący na ramionach Daniela Plińskiego ). Zawodnicy wcielali się też w rolę mopersów czy sędziów liniowych i można było też zobaczyć taniec do "Deszczowej piosenki" w wykonaniu Mariusza Wlazłego i Marcina Wiki. Wszystkie tego typu sytuacje były wymyślane przez zawodników na bieżąco. - Inwencja twórcza wielu moich kolegów jest taka, że spokojnie można było zorganizować różne ciekawe zagrania. Nie było może przy tym wielkiej siatkówki, ale myślę, że wszyscy się dobrze bawili i to jest najważniejsze - powiedział Paweł Woicki. Kapitan PGE Skry Bełchatów wcielił się w rolę sędziego głównego i gdy przy stanie 18:15 w czwartym secie na boisku znaleźli się wszyscy uczestnicy Meczu Gwiazd, uznał, że to dobry moment, aby zakończyć siatkarską zabawę.

- Nie ma chyba osoby, która z tej hali wychodziłaby niezadowolona - te słowa Wojciecha Jurkiewicza najtrafniej oddają to, jak czuli się zawodnicy podczas Meczu Gwiazd. - Była to rewelacyjna zabawa. Miałem być w Szczecinie już rok temu, ale nie miałem możliwości, aby wówczas przyjechać. Cieszę się, że w tym roku mogłem uczestniczyć w tym wydarzeniu i wspomóc swoją skromną osobą ten mecz. Dzieci dla nas są najważniejsze, bez nich świat by nie istniał. Mam nadzieję, że udało nam się pomóc i uratować dzieciaki - opowiedział o swoich wrażeniach Daniel Pliński, a Piotr Lipiński pochwalił całą inicjatywę: - Mam nadzieję, że co roku będziemy się spotykać w jeszcze większym gronie. W ten sposób chcemy pomóc dzieciom, które potrzebują miłości oraz wsparcia od nas - sportowców. Cieszę się, że mogłem wziąć udział w takim meczu. Oby w wielu miastach w Polsce były organizowane takie spotkania. To miała być tylko zabawa. Podczas niej ludzie mieli się dobrze bawić, a przy okazji pomóc chorym dzieciom. Uwielbiam Szczecin, bardzo mi się tutaj podoba. Żałuję tylko, że nie ma tu siatkówki na wysokim poziomie, bo miasto na nią zasługuje. Bardzo miło mi się przyjeżdża do takiego fajnego miasta. Jeśli za rok ponownie dostanę zaproszenie na mecz, to rezerwuję sobie wolny weekend i przyjeżdżam, bo warto pomagać chorym dzieciom - powiedział siatkarz. Była to też okazja, aby najzwyczajniej w świecie delektować się siatkówką, pocieszyć się nią, kiedy na co dzień gra się poważne mecze, walczy na całego. - Wielu z nas zna się z boiska, ale to zazwyczaj jest poważna gra, a dzisiaj można było się fajnie pobawić - powiedział Wojciech Jurkiewicz.

źródło: Strefa Siatkówki / Ewa Koperska

kurier-logo.jpg

plina.jpg

To była moja Olimpiada

Daniel Pliński był jednym z bohaterów sobotniego Meczu Gwiazd rozegranego w ramach charytatywnej akcji „Siatkarze dla Hospicjum”. Wicemistrz świata z 2006 roku pokazał nie tylko swoje siatkarskie umiejętności, ale też talent aktorsko-kabaretowy. Zebrał aplauz publiczności min za wyczyszczenie szczotką prakietu i akcję przy siatce z Kamilem Stochem na plecach. Osobiście wspomógł też akcję przekazując na licytację swój srebrny medal z tegorocznego finału Ligi Mistrzów.- Jak ocenia pan sobotni Mecz Gwiazd ?
- Świetna impreza i rewelacyjny cel. Cieszę się, że mogłem dołożyć soją małą cegiełkę do tej akcji. Dzieci są w naszym życiu najważniejsze i dziękuję wszystkim ludziom, dzięki którym Hospicjum może się rozwijać i pomagać potrzebującym dzieciom.

- Odnalazł się pan na tej imprezie znakomicie i był jej prawdziwym wodzirejem
- To zasługa wspaniałej publiczności. To ludzie decydują, jak się zachowuję na parkiecie. Kibice byli spontaniczni i nam wszystkim ta atmosfera się udzieliła. Były dwa sety poważnego grania, a później już prawdziwa zabawa.
- Bawił się pan dobrze, ale z pewnością jako sportowiec wolałby być teraz na zgrupowaniu kadry i razem z innymi reprezentantami Polski przygotowywać się do kolejnego turnieju Ligi Światowej i igrzysk w Londynie ? Nie ma Pan żalu do trenera Anastasiego za brak powołania do kadry ?
- Nie czuję żalu. Takie jest życie sportowca. Myślę, że tu byłem dziś bardziej potrzebny. To była moja olimpiada i Liga Światowa.

- Śledzi pan z pewnością jednak występy kadry. Jakie szanse mają Polacy w Lidze Światowej ?
- Reprezentacja świetnie rozpoczęła Ligę Światową i z przyjemnością ogląda się polską drużynę w akcji. Trochę szkoda straconych punktów z Finlandią. Po zwycięstwie nad Brazylią była szansa na 8 punktów w pierwszym turnieju w Toronto. Tak czy inaczej przed wylotem do Kanady 6 punktów reprezentacja wzięłaby w ciemno. Przed kolejnymi turniejami Ligi Światowej wyglada to wszystko bardzo optymistycznie. Mamy sporą szansę na medal.

- A jak atmosfera w Bełchatowie po pierwszym od kilku lat przegranym przez Skrę finale mistrzostw Polski ?
- Kiedyś Skra musiała przegrać rywalizację o mistrzostwo Polski. Stało się to teraz i chyba w najmniej oczekiwanym momencie. Wydawało się, że kontrolujemy całą ligę, ale w finale trafiliśmy na świetnie dysponowaną Resovię. W Bełchatowie nikt nie robi z tego powodu tragedii i cieszymy się z tego złotego medalu.

rozmawiał - Wojciech Taczalski / Kurier Szczeciński

siatka.jpg

belcik.jpg

Izabela Bełcik o Meczu Gwiazd i reprezentacji Polski

Jedną z uczestniczek Meczu Gwiazd "Siatkarze dla Hospicjum" była złota medalistka mistrzostw Polski z sezonu 2011/2012 - Izabela Bełcik, z którą rozmawialiśmy m. in. o wspomnianym meczu i reprezentacji Polski.

Siatkarka Atomu Trefla Sopot była naprawdę zadowolona z pobytu w Szczecinie. - Pełna zabawa, pełen luz. Dla nas to super doświadczenie. Możemy pomóc innym, bawiąc się i myślę, że nie ma nic piękniejszego - powiedziała Izabela Bełcik. Zawodniczka zgodziła się z opinią, że w sobotę wynik był sprawą drugorzędną. - Najważniejsze były dzieci i tylko i wyłącznie o nich myślmy - stwierdziła. Dla niej i jej koleżanek spotkanie z siatkarzami i skoczkami było ciekawym przeżyciem i jak sama przyznaje, miło było najzwyczajniej w świecie pobawić się siatkówką. - Na co dzień nie spotykamy się z siatkarzami, a tym bardziej skoczkami. Poznałyśmy ich dopiero tutaj. Dla nas to też jest atrakcja - mówi.

Korzystając z okazji, zapytaliśmy Izabelę Bełcik o reprezentację Polski i zbliżające się Grand Prix. - W tym Grand Prix musimy ugrać jak najwięcej punktów, by na następny raz nie zdarzyło się coś takiego, że mamy tylko jedną szansę na kwalifikację olimpijską. To jest bardzo ważne i trzymajmy kciuki za nasze dziewczyny, za ich zdrowie i żeby grały jak najlepiej. Nawet jak te, co są teraz, nie zagrają na igrzyskach, to tę możliwość będą miały następne zawodniczki - stwierdziła siatkarka. - Reprezentacja jest zawsze szansą pokazania się nie tylko dla młodych, ale też i tych starszych zawodniczek. Jak masz powołanie, to masz też i jakiś swój prestiż. Szczerze mówiąc, dziwię się, że któraś nie chce przyjechać, bo coś tam... - dodała Izabela Bełcik.

Siatkarka podzieliła się także swoimi najbliższymi planami. - My jeszcze sobie troszeczkę truchtamy i gramy na plaży, bo mamy taką możliwość u nas w klubie. Potem od połowy czerwca mamy trzy tygodnie przerwy i potem, z tego co się orientuję, zaczynamy już przygotowania do nowego sezonu.

źródło: Strefa Siatkówki / Ewa Koperska

ligowiec-logo.jpg

 Było gorąco

To było wielkie święto ludzi sportu. W jednym dniu w Szczecinie spotkały się bowiem gwiazdy skoków narciarskich i polskiej siatkówki oraz miejscowi amatorzy tej dyscypliny a wszystko to dla maluchów z Zachodniopomorskiego Hospicjum.
Jak co roku zbieranie funduszy na szczytny cel rozpoczęło się na długo przed głównymi wydarzeniami, a zatem turniejem siatkarskich mikstów oraz meczem gwiazd w hali SDS-u w ostatnią sobotę. W sieci przez wiele dni mogliśmy licytować wyjątkowe pamiątki sportowe, niektóre także z podpisami idoli. Jedną z najcenniejszych okazał się medal Ligi Mistrzów Daniela Plińskiego, siatkarza PGE Skra Bełchatów, za który ostatecznie szczęśliwy nabywca zapłacił aż 3 tysiące złotych. Były też koszulki, piłki, a te bardziej atrakcyjne licytowano w setkach złotych. Podczas trwania imprez w sobotę i niedzielę prowadzono również zbiórkę pieniędzy i sprzedaż drobnych gadżetów, z których dochód w całości przeznaczony został na Hospicjum. Jaką kwotę udało się zebrać?

Jak na razie wszystkie pieniążki jeszcze są liczone a o rezultatach będzie można mówić najwcześniej za kilka dni. Zebranie jak najwyższej kwoty było celem numer jeden całej tegorocznej inicjatywy, ale dla amatorów siatkówki liczył się też wynik na parkiecie gościnnej hali Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego. W turnieju wystartowało aż 15 drużyn. W jego składach zobaczyliśmy III-ligowych siatkarzy, zawodniczki Chemika Police czy Piasta Szczecin oraz mnóstwo tych, którzy na co dzień grają w SALPS-ie. Ostatecznie najlepszą okazała się ekipa p-team, która już nie raz zwyciężała w podobnych turniejach. O czołowe lokaty i zwycięstwo zespoły walczyły w niedzielę, a dzień wcześniej głównym daniem był oczywiście mecz gwiazd.

Po raz pierwszy aż tyle znanych siatkarek i siatkarzy przy wsparciu kadry narodowej skoczków z Kamilem Stochem i trenerem Łukaszem Kruczkiem na czele spotkało się w Szczecinie w jednym celu. Mecz trwał niecałe cztery sety, chociaż takowym nazwać można było tylko dwie pierwsze partie, bo później zabawa między zawodnikami i publicznością zdominowała wydarzenia w pełnej hali SDS-u. Przed spotkaniem były podziękowania, specjalne upominki min dla zasłużonej trenerki siatkówki w Szczecinie Danuty Ciesińskiej, w trakcie meczu pokazowe akcje, wyczyny taneczne siatkarzy i dużo uśmiechu. Po ostatnim gwizdku reprezentanta Polski Mariusza Wlazłego, który zechciał pokazać się również w roli sędziego, mnóstwo kibiców pojawiło się na parkiecie oblegając swoich sportowych idoli. Jak się okazuje, nie tylko dla szczecińskiej publiczności było to wyjątkowa okazja. Na co dzień nie spotykamy się z siatkarzami, a tym bardziej skoczkami. Poznałyśmy ich dopiero tutaj. Dla nas to też jest atrakcja - stwierdziła w rozmowie dla Sportowych Faktów Izabela Bełcik.
Jak za każdym razem, tak i teraz impreza nie mogła się nie udać i to zarówno pod względem organizacyjnym jak i wrażenia, które pozostawili po sobie znamienici goście Świetna impreza i rewelacyjny cel. Cieszę się, że mogłem dołożyć soją małą cegiełkę do tej akcji - mówił Kurierowi Szczecińskiemu Daniel Pliński. Najważniejsze, że na wspólnej zabawie miłośników sportu skorzystają dzieciaki z Zachodniopomorskiego Hospicjum, które wciąż ma wiele potrzeb.

Klasyfikacja końcowa turnieju 'Siatkarze dla Hospicjum 2012':

1. p-team
2. Time Trend
3. Trade Trans
4. Asprod Goleniów
5. Stomatologia
6. Portal Salps.szczecin.pl/Apotex
7. LKS Pprzecław
8. Deja Vu
9. Nowoterm
10. Altrad
11. Colors Studio
12. Żagiel
13. Cellco
14. Flormaster
15. Espadon/Eneos
 
źródło: ligowiec.net
Mentor Systemy Audiowizualne Szczecińska Energetyka Cieplna Carwit Pruszyński Sp. z o.o. Ekspert Systemy Informatyczne Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny Miasto Szczecin Patronat Prezydenta Miasta Szczecina Alkon Security brightONE Asprod Zachodniopomorskie Hospicjum dla Dzieci i Dorosłych Tom-Tech Amber Sport Vigo Kurier Szczeciński Radio Szczecin TVP Szczecin Alumet